Liczba wyświetleń

AKTUALNOŚCI

INFORMACJE
Szablon wykonany przez niejestemGombrowiczem z panda-graphics, dziękuję!♥
http://1.bp.blogspot.com/-XV7wFCzHUq8/UKjON_iJjjI/AAAAAAAAAlI/5Qg5TQUtnLY/s1600/4.png

003. Wanna największym wrogiem psa

"Wielcy ludzie mają zazwyczaj tak wielkie serce, że się w nich zawsze znajdzie miejsce dla uczciwego psa"

~ Kornel Makuszyński 


Taką właśnie radość wykazuje nasza niunia kiedy zostanie wypuszczona z wanny. Myślę, że nie tylko ona słysząc płynącą z kranu wodę ucieka i udaje, że jej nie ma. Z takim problemem zmaga się wielu właścicieli czworonogów. W zależności od tego po jakich przejściach jest pies można go do kąpieli przyzwyczaić w mniej lub bardziej skomplikowany sposób. 
Właściciele szczeniąt i psów rasowych kupowanych na przykład w hodowlach mogą uczyć pupila od najmłodszych lat przyjemnych stosunków z wodą. Stopniowo wprowadzając go do łazienki, do wanny, chlapiąc kilkoma kroplami wody aż po spokojny prysznic można częstować go smakołykami, kawałkami parówki czy kiełbasy, aby ta regularna czynność kojarzyła się mu z czymś miłym na co nawet warto czekać. Sprawa wygląda trochę inaczej kiedy ma się w domu szoguna pokroju Kamy.
Kama od samego początku pokazywała nam dość wyraźnie, że nie znosi wody. Kiedy za oknem padał deszcz a na zegarze dochodziła godzina spaceru nasza niunia stawała na progu domu, wychylała nos na zewnątrz i biegiem wracała do środka. Czekałyśmy aż niepogoda minie albo w razie nagłej potrzeby wychodziłyśmy na dwie minuty i na tym kończył się nasz spacer. Z czasem zaczęłam przekonywać ją jej ulubionymi smakołykami, że deszcz to żadna krzywda, a wycieranie ręcznikiem po powrocie do domu nie jest wcale takie złe. Cierpliwie znosiłam jej wyrywanie się, skamlenie i miny zbitego psa, ale warto było - na chwilę obecną spokojnie stoi i czeka, aż doprowadzę jej sierść do ładu.
Gorzej jest w sprawie kąpieli. Od półtora roku nie możemy poradzić sobie z jej strachem przed wanną i łazienką. Kiedy co wieczór kolejno idziemy się myć pies znika. W bezpiecznym miejscu przeczekuje aż kolejka do tego okropnego pomieszczenia się skończy, aby ktoś przypadkiem jej tam nie zatargał. Z odległości potrafi wyczuć, że coś się szykuje. Ostatnim razem przed Wielkanocą, kiedy postanowiliśmy zadbać o jej wizerunek przed rodziną tato puścił wodę aby wyregulować temperaturę i w kuchni charakterystycznym dźwiękiem uruchomił się junkers. Kama nastroszyła uszy i ukryła się pod stołem w salonie. Nawet szelestem opakowania jej ulubionych mięsnych paseczków nie mogłam wyciągnąć jej z kryjówki. Dopiero kiedy tato przyszedł po nią i zgrywał się, że nie ma wobec niej planów, zgodnie poturlała się po schodach na piętro. Tam znowu sprawiała kłopoty - zaparła się łapami, próbując wbić w parkiet swoje pazurki. Skuliła ogon i całym ciałem usiłowała przylgnąć do podłogi. Tato wziął ją na ręce i zaniósł do wanny, gdzie już chcąc nie chcąc musiała wytrzymać. W jej wypadku nie działa przekupowanie jedzeniem, którego zwyczajnie od nas nie przyjmuje i niechętnie czeka do końca.
Po kąpieli i lekkim wysuszeniu sierści Kama ucieka z pomieszczenia i w każdym możliwym miejscu otrzepuje się z resztek wody, zaczyna skakać, biegać i ujadać z radości, że skończyły się największe męki, jakie mogliśmy jej zafundować. Widok jest przezabawny i należy do tych z rodzaju ulgi, że nasz skarb pokazuje ogrom radości, bo to chyba najbardziej cieszy właściciela.

Wszystkim, którzy przeznaczyli chwilę i przeczytali post bardzo dziękuję za poświęcenie kilku minut:)
Karolajna

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz