Liczba wyświetleń

AKTUALNOŚCI

INFORMACJE
Szablon wykonany przez niejestemGombrowiczem z panda-graphics, dziękuję!♥
http://1.bp.blogspot.com/-XV7wFCzHUq8/UKjON_iJjjI/AAAAAAAAAlI/5Qg5TQUtnLY/s1600/4.png

005. Kama vs. Tofik

Jest twoim przyjacielem, partnerem, obrońcą – twoim Psem. Jesteś jego życiem, miłością, przewodnikiem. Będzie twój – wierny i oddany do ostatniego uderzenia serca. Winien mu jesteś zasłużyć na to oddanie.

~ M. Siegal

 

 Dzień dobry. Znowu zniknęłam na dość spory okres czasu chociaż obiecałam poprawę, za co ponownie wszystkich, którzy odwiedzają tego bloga przepraszam. Tematy, które planuję poruszyć mam ułożone w odpowiedniej kolejności i tylko czekam na wolną chwilę z odrobiną chęci i weną do napisania tutaj czegoś sensownego.
Jak sam tytuł wskazuje muszę koniecznie wspomnieć o obecności w moim 18-letnim życiu jeszcze jednego, kochanego żyjątka, o którym pisałam krótko w jednym z poprzednich postów. Na imię miał Tofik i był poczciwym maluchem (rozmiar to jednak tylko pozory) o długich, króliczych uszach. Kremowo-szara podpalana sierść i te duże, czarne oczka, w których zakochałam się od pierwszego wejrzenia, podobnie jak w mojej Kamusi. Odszedł od nas po 5 latach, prawdopodobnie na skutek wirusa, który doprowadził do skrętu jelit. Zdychał na moich rękach, do czego nie znoszę wracać, bo było to jedno z najgorszych doświadczeń w moim życiu.
Kiedy pojechaliśmy do schroniska w poszukiwaniu psa Tofik jeszcze z nami był i miał się bardzo dobrze. Jednym z aspektów, którym kierowaliśmy się w wyborze pupila było podejście do innych zwierząt. Na oku mieliśmy małego, białego pudelka, który jednak rzekomo uwielbiał ganiać gołębie i różnie mogło to wyglądać z kicającym po domu czy ogródku królikiem. Zdecydowaliśmy się na Kamę, która żyła w zgodzie z każdą żyjącą istotą, więc i z długouchym nie miało być problemów. I początkowo wcale nie było.
Najbardziej zaskakujące jest to, że to nie od strony psa pojawił się kłopot, ale od początku! Naszej suni włączył się "matczyny instynkt" - każdy ruch Tofika był monitorowany, wszędzie za nim chodziła, a gdy skakał po ogródku pełniła rolę strażnika aby przez płot nie przecisnął się do sąsiadów. Opiekowała się nim jak matka czy starsza siostra, mimo że to on był od niej starszy. Cieszyło mnie to, bo właśnie takiej sytuacji oczekiwałam...♥
Wszystko trwało do czasu. Tradycją było, że każdego dnia po południu Tofik wskakiwał na górę klatki, gdzie miał wyłożony kocyk i dostawał porcję świeżych warzyw bądź inne smakołyki. Pech chciał, że pewnego razu sunia postanowiła wskoczyć zadowolona do pokoju i przywitać się z nim "buziakiem". Tak jak wyżej wspomniałam rozmiar to tylko pozory, a mój Tofik wcale nie był takim słodkim i uroczym, na jakiego się bardzo często zgrywał. Zauważywszy "starszą siostrę", którą w chwili posiłku traktował jako intruza zgodnie z prawami dżungli po prostu usiłował ugryźć ją w nos. Kama jako rasowy tchórz z piskiem się wycofała i skończyła się międzygatunkowa miłość. Pies nie pojawił się w moim pokoju jeszcze bardzo długo nawet po tym jak klatka została wyniesiona. Przez resztę życia mojego królika - było to około 3 miesięcy - sunia nie zbliżała się do niego na krok, a wręcz ukrywała się przed nim za każdym razem kiedy pojawiał się na horyzoncie. 
Nie przewidziałam takiego obrotu sytuacji i uprzedzam przed tym wszystkich, którzy są w podobnej sytuacji. Kamę i Tofika kochałam - i wciąż kocham! - tak samo mocno, a na cześć mojego małego Tofika po wyjeździe na studia zamierzam z TEJ organizacji przygarnąć jednego z królików, które naprawdę potrzebują naszej pomocy. 
Tymczasem kończę i do następnego, standardowo dziękuję bardzo wszystkim, którzy przeczytali!:)
Karolajna